Hope

Włącz od razu piosenkę, przyda się ;)
Codziennie mam tą głupią nadzieję. Nadzieję na to, że przestaną się mnie czepiać. Niestety nadzieja matką głupich. Tak i było w moim przypadku. Codziennie widzę moich prześladowców. Czy kiedyś to minie? 
- To jak? Kiedy szybki numerek?
- Zostaw mnie! Nic nie będzie, nie było! - krzyknęłam z łzami w oczach
Nikt mi nie pomaga. Każdy ze mnie drwi. No tak, kto by chciał się zadawać ze mną?
- Randy zostaw ją. Co ona wam takiego zrobiła, że tak jej uprzykrzacie życie? - zapytał ktoś z tłumu, który się wokół nas zebrał
- Nowy uczeń nie będzie nam rozkazywał. - zadrwił z niego, a raczej jej
Odwróciłam się i zobaczyłam kogoś kto potem odmienił moje życie o 180○. Niestety nie wiedziałam, że może być z nią coś nie tak. 
- Och, naprawdę? A chcesz poczuć dotyk pięści mojego brata? Nie? To spierdalaj i odpierdol się od niej. - powiedziała i poszła
- Nie myśl, że ci odpuszczę. - zaśmiał mi się do ucha
Przełknęłam ślinę i udałam się w stronę klasy, w której miałam mieć teraz lekcje. Byłam przygnębiona. Usiadłam w swojej ławce, która była przy oknie na końcu sali. Położyłam głowę na blat i zaczęłam wpatrywać się w lecące ptaki. One są wolne. Nie to co ja.
- Te dwa miejsca są wolne? - usłyszałam głos jakiegoś chłopaka
Podniosłam głowę i zauważyłam, że wskazywał na miejsce przede mną i te obok mnie. W naszej szkole ławki są pojedyncze. Jak to dyrektor mówi: Lepiej będzie wam się skupić. Czy ja wiem?
- Tak, jasne. - szepnęłam na tyle głośno żeby chłopak usłyszał
Zawołał kogoś i usiadł przede mną. Po chwili obok mnie usiadła ta sama dziewczyna, która mnie "uratowała".
- Sam. A ten idiota przed tobą to mój braciszek, Tom. - wyciągnęła do mnie rękę, a ja po chwili namysłu uścisnęłam ją
- Nadia. Tak w ogóle to dziękuję, gdyby nie ty pewnie by mnie nawet tam zgwałcił. - powiedziałam
Tom odwrócił się i spojrzał porozumiewawczo do swojej siostry. 
- On nie ma skrupułów czy jak? Przecież to niedorzeczne, bo sory, ale ja nigdy bym nie zrobił tego dziewczynie. - powiedział poważnie
- Zabiję tego gnoja. Jak nasza mama, a nie przepraszam moja mama, a jego macocha chce wyjść za mąż za ojca tego pacana? - warknęła Sam
- Sammy uspokój się, bo Nadiś nie wie o co chodzi. Prawda?
- Tak trochę. - zaśmiałam się cicho
Dziewczyna chciała coś powiedzieć, ale niestety przyszedł nauczyciel i zaczął sprawdzać obecność.
- Widzę nazwiska dwóch uczniów. Samanta i Tomas Breyk. Może się przedstawicie? Samanta ty pierwsza. Wstań i opowiedz coś o sobie. 
- Skoro muszę. - mruknęła - Nazywam się Samanta Breyk, ale mówcie do mnie Sam. Wychowała mnie mama, ale potem wyszła za mąż za ojca tego idioty. Lubię szkicować, śpiewać, tańczyć i grać w piłkę nożną. - uśmiechnęła się lekko i z powrotem usiadła
- Tomas teraz ty. 
- Tomas Breyk, dla tych dwóch pań Tom. Wychował mnie tata, ożenił się z mamą tej małpy, ale niestety miał wypadek dwa miesiące temu i opiekuje się mną moja kochana macocha. Lubię projektować, pisać książki i je czytać. - powiedział ze znudzeniem i opadł na miejsce
- No dobrze. Możemy zacząć lekcje. 
Nauczyciel zaczął tłumaczyć jakiś temat, a Sam i Tom pisali ze sobą liściki. Było to dla mnie trochę dziecinne, ale nic nie mówiłam. 
- Państwo Breyk wyjdźcie z klasy i nie wracajcie na lekcję. - powiedział głośno nauczyciel
Oni zaśmiali się i wyszli. Westchnęłam cicho i zaczęłam słuchać nauczyciela. Po dwudziestu minutach zadzwonił dzwonek, więc szybko się spakowałam i wyszłam z klasy. Pod oknem czekali na mnie Tom i Sam.
- No hej mała. - brunetka przytuliła mnie, a jej brat tylko się uśmiechał
- Uwaga, Nadia ma HIV. Nie radzę się z nią kochać! - usłyszałam głośny śmiech 
Spojrzałam na wszystkich i poczułam spływającą ciecz po mojej twarzy. Odwróciłam się i pobiegłam do toalety. Tam zamknęłam się w jednej z kabin i osunęłam się na ziemię. Opatuliłam rękoma swoje nogi i zaczęłam głośno szlochać. Czemu ja? Czemu nie ktoś inny? Co ja im takiego zrobiłam?
- Nadia? Nie płacz. Randy dostał za swoje. Mówiłam mu wcześniej, że jeśli raz powie o tobie złe słowo to poczuję pięść Toma. - usłyszałam głos Sam
- Sam zostaw mnie samą. - wyszeptałam
Ona jak na złość usiadła pod drzwiami kabiny obok. 
- No już Nadiś. Wyłaź. Będzie dobrze, zobaczysz. Tylko miej Nadzieję. 
- Już ją mam. Niestety chyba zbyt słabą. 
Przetarłam twarz rękoma i wyszłam. Sam wstała i pociągnęła mnie do umywalek. Obmyła mi lekko twarz i pociągnęła do wyjścia. Przed wejściem czekał na nas Tom. Zauważyłam na jego twarzy limo pod okiem. Zakryłam usta rękoma i pokręciłam głową.
- Nadia to nic takiego. - westchnął i przytulił mnie lekko
- Nic takiego!? Tom on mógł ci zrobić krzywdę! - krzyknęła na niego dziewczyna
- Samanta, Tomas chodźcie. Wasza matka chce was widzieć. - obok nas nagle pojawił się jakiś lokaj
- Już idziemy Ben. Do zobaczenia, Nadia. - Sam pomachała mi odchodząc z bratem i lokajem
Potrząsnęłam głową i skierowałam się do szatni. Wzięłam swoje ubrania i poszłam do wyjścia ze szkoły. Niestety zawsze ktoś musi coś jeszcze powiedzieć na mój temat. 
- No i co? Przyjaciele cię opuścili? - zadrwiła Madison
- Nie, bo gdy ja mam nadzieję oni zawsze są ze mną. Gdziekolwiek jestem moja kochana. - powiedziałam z uśmiechem - A cóż to za mina? Zdziwiona, że umiem się odgryzać? Pa! - zaśmiałam się i wybiegłam ze szkoły
Na szczęście jutro weekend. Będę mogła wypocząć. Był lekki wiaterek, ale nie przeszkadzał mi. Po dziesięciu byłam już w domu.
- Wróciłam! - krzyknęłam w głąb mieszkania
- Nadia mamy gości. - mój tata uśmiechnął się i zaprowadził mnie do salonu
Tam zobaczyłam Randy'ego i jego ojca. Nic teraz nie rozumiałam.
- O co chodzi tato? - spojrzałam na niego z przerażeniem
- No nie. To ty nie wiesz? Przecież idiotko twój pożal się Boże ojczulek spotyka się z moim ojcem. Zdziwiona? Och, jak mi przykro. - zaśmiał się Randy
Uśmiechnęłam się szeroko i życzyłam szczęścia mężczyznom. Blondyn spojrzał na mnie nienawistnym spojrzeniem i wyszedł z mieszkania głośno trzaskając drzwiami.
- Kochanie, ty nie masz nic przeciwko?
- Oczywiście, że nie. Dla mnie liczy się tylko twoje szczęście. Choć jeśli mam być szczera dzisiaj poznałam dwójkę wspaniałych ludzi. Są przybranym rodzeństwem, Sam jest lesbijką, a Tom hetero. Tato ja cię rozumiem gdy się dziwisz, że ktoś cię rozumie. Dobra to ja idę do siebie. - powiedziałam i zbiegłam po schodach do "piwnicy", gdzie był mój pokój
Był cały w jasnych barwach. Nad łóżkiem było napisane jedno zdanie, które mama powiedziała mi gdy umierała: Miej nadzieję na lepsze jutro, kiedyś ono nastąpi. Uśmiechnęłam się lekko na wspomnienie mamy i usiadłam przy biurku. Odpaliłam laptopa i zaczęły przychodzić mi powiadomienia z czatu. Miałam nawet dwa zaproszenia. Spojrzałam i okazało się, że to było rodzeństwo Breyk. Zaśmiałam się cicho i zaakceptowałam. Oni jakby ciągle byli od razu założyli wspólną konwersację.
Sucz: Nadijka! Hejka!
Suka: Och, Tom....przestraszysz ją!
Diśka: Nie martw się. Czemu tak w ogóle macie podobne nicki?
Suka: Bo ten idiota tak chciał. Ogółem to on mi założył konto
Sucz: Bo ty byś tego sama nie zrobiła ;*
Suka: Skąd możesz wiedzieć?
Diśka: Ludzie nie uwierzycie czego się dzisiaj dowiedziałam!
Sucz: Opowiadaj!
Suka: Właśnie dawaj!
Diśka: No, bo wróciłam ze szkoły. Tata wziął mnie do salonu, a tam siedział Randy ze swoim ojcem. Czego się dowiedziałam? Że nasi ojcowie się spotykają. 
Sucz: Sammy myślisz o tym samym co ja?
Suka: Jeśli myślisz o tym, że nasza mama nie wyjdzie za mąż za ojca tego idioty, bo jakimś magicznym sposobem się o tym dowie. To tak. Myślę o tym samym co ty. 
- Nadia chodź na obiad! - zawołał mnie mój kochany tata
- Już idę!
Diśka: Lecę na obiad. Papa ;*
Sucz: Smacznego ;> Paa
Suka: Cznego ^^ Kochamy <3
Wylogowałam się z czatu i wbiegłam po schodach na górę. Weszłam do jadalni i usiadłam przy stole.
- Tato, ale...
- Nie, nie będzie moim mężem. Dzisiaj zerwał ze mną. Powiedział, że kocha kobietę. 
- O, nie. - szepnęłam
- Coś się stało?
- Tak. To znaczy....muszę ci coś powiedzieć, ale to dopiero po obiedzie. - uśmiechnęłam się
Zjedliśmy w ciszy posiłek, a potem przenieśliśmy się do salonu. Byłam lekko poddenerwowana.
- Tato, bo....Randy i parę innych osób mnie prześladuje. - zaczęłam
Dopiero po godzinie skończyłam opowiadać mu wszystko. Był jakby to ująć...zdruzgotany? Gdy poczułam jak w moich oczach zbierają się łzy wybiegłam z domu i pobiegłam na stadion. Usiadłam na jednym miejscu na trybunach i zaczęłam płakać. Mogłam nic mu nie mówić. Wszystko byłoby dobrze. Gdyby nie ja. Moja mama przed śmiercią powiedziała mi, że ten facet, którego uważam za ojca wcale nim nie jest. Moim prawdziwym tatą jest Christopher Biyk. Zbieg okoliczności? Tak. On był inny. Tak opowiadała mi mama. Zawsze ponury i spokojny. Poznali się w liceum. Gdy moja mama zaszła w ciążę odszedł od niej. Nie przyznaję się do niego. Słyszałam raz jak tata rozmawiał z kimś przez telefon i mówił, że jeszcze nie jestem gotowa. Tylko na co? 
- Nadia? To ty? Wow! Nie myślałem, że cię tu spotkam.
- A ty to kto? I tak, jestem Nadia. Zawsze gdy jestem smutna tu przychodzę. To wszystko co tu jest mnie uspokaja.
- Jestem Christopher Biyk. Miło słyszeć coś takiego od ciebie. Mnie też zawsze ciągnęło do stadionów. I tak o to jestem. Trener reprezentacji. - powiedział i usiadł na miejscu obok mnie
Dopiero po chwili zrozumiałam kim on jest. To jest właśnie mój ojciec. Prawdziwy ojciec.
- Jaka ona była? Zmarła jak miałam cztery latka.
- Twoja mama? Była najwspanialszą i najpiękniejszą kobietą jaką poznałem. Urodę odziedziczyłaś po niej. 
- Dziękuję. Jak się poznaliście?
- To będzie dziwne, ale tak samo jak ty z Tomem i Sam. Tak wiem o tym co jest grane u ciebie w szkole. 
- Po co? Po co znowu się pojawiłeś?
- Po śmierci twojej mamy, ja i twój przybrany tata doszliśmy do wniosku gdy będziesz w drugiej liceum przeniesiesz się do mnie. 
- Co!? Zwariowaliście!? - uniosłam się
- Nie zwariowaliśmy, tylko Christian uważa, że musisz mnie lepiej poznać. Dla mnie to głupota, gdyż nie widziałem cię odkąd skończyłam dwa latka, ale jak on to ujął? Ach, że chce mieć trochę prywatności. Niestety nie masz wyboru. Musisz się zgodzić. - westchnął 
Kiwnęłam lekko głową i przypomniały mi się słowa mamy gdy pytałam ją kim był mój prawdziwy tata. Ona zawsze odpowiadała, że był najwspanialszym i najprzystojniejszym facetem jakiego poznała.
- Możemy iść? Nie martw się nie mam dużo rzeczy. 
Wyszłam za nim ze stadionu i wsiadłam do jego Forda. Mimo iż doskonale wiedziałam, że Christopher też nie był do końca do tego przekonany. Zaparkował pod domem, więc jak najszybciej się zabraliśmy do pracy. Pół godziny później wszystko było zapakowane do bagażnika. Jadąc do mieszkania Christophera siedziałam z głową opartą o szybę i myślałam o wszystkim co się dowiedziałam. Mój przybrany ojciec jest gejem, a prawdziwy....ech...nie wiem co o nim mówić. Może i jest moim rodzicem, ale on mnie nie wychowywał. 
- Jesteśmy. Naprzeciwko mieszkają Tom i Sam. - powiedział, a ja tylko kiwnęłam głową
Spojrzałam na dom, choć nie, to nie był dom! To była willa! Mężczyzna wziął moje bagaże i zaprowadził do pokoju, w którym miałam teraz mieszkać. Ucieszyłam się, że tak samo jak u Christiana mój pokój jest w "piwnicy".
- Wiedziałem, że ci się spodoba. Cały obszar jest do twojej dyspozycji. Chyba zauważyłaś, że tu jest pięć pokoi. Możesz z nimi zrobić co tylko chcesz. - powiedział gdy już byliśmy u mnie w pokoju
Podziękowałam mu, a on tylko kiwnął głową i poszedł. Obejrzałam cały pokój i zauważyłam, że to w jaki sposób są poustawiane meble, więc zaczęłam je przestawiać. Po piętnastu minutach wszystko było gotowe. Niby nie mam dużo rzeczy jednak trochę ich mam. Wyszłam z pomieszczenia i zaczęłam patrzeć jakiej wielkości są pozostałe.
- Tu będzie garderoba. Tutaj pokój gier, a ten będzie twórczym. Został mi ostatni i nie wiem co z nim zrobić. - mówiłam sama do siebie
Usłyszałam dzwonek do drzwi, a tata coś mówił, że jedzie zaraz do biura, więc weszłam po schodach na górę i otworzyłam. Zobaczyłam uśmiechnięte rodzeństwo Breyk.
- No hej mała. - Sam przytuliła mnie mocno
- Wchodźcie. Chcecie coś do picia? 
- Sok jeśli można. 
Kiwnęłam głową i już po chwili stałam obok nich z trzema szklankami soku. 
- Chodźcie lepiej do mnie do pokoju. - uśmiechnęłam się lekko
Wzięli po jednej szklance i poszli za mną. Weszłam do pokoju i westchnęłam cicho. Jeszcze nie do końca posprzątałam, więc było trochę nieogarnięte.
- Sorki za ten bałagan, ale jak tu przyjechałam musiałam jeszcze przestawiać meble. 
- Spoczko, ale jak mam być szczery pokój jest w zbyt ciemnych barwach jak na ciebie. 
- Tak, ale nie wiem czemu, ale mi się podobają. Muszę tylko nad łóżkiem coś napisać. 
Rozmawialiśmy bardzo długo. Niestety, ale wieczorem musieli iść. Pożegnałam się z nimi i położyłam się na łóżku. To oni są moją nadzieją. Nadzieją na lepsze jutro, które kiedyś nadejdzie. 
Tylko szkoda, że trwała ona tak krótko. Wciąż myślę o tym co się stało dwa miesiące po tym. Odwrócili się ode mnie. 
- Naprawdę myślałaś, że oni cię polubią? Jesteś taka naiwna Nadia. - zadrwił Randy obejmując jednym ramieniem Sam
Jej mama nie wyszła za mąż za jego ojca. Od tamtego czasu są razem. 
- Już nic cię nie obroni. - zaśmiał się
Czułam, że w moich oczach zbierają się łzy. Moi jedyni przyjaciele. Tom i Sam. Przyrodnie rodzeństwo. Odwrócili się ode mnie. Dlaczego? Bo nie potrafili znieść tego, że nie potrafię się obronić? Nie, chyba nie.
- Sam czemu? - zapytałam cicho
- No widzisz mała. Kiedyś tak bywa, że tych co uważałaś za przyjaciół staną się twoimi wrogami, a wrogowie przyjaciółmi. Dlatego ja i Tom na czacie mamy nicki Suka i Sucz. Taka już nasza natura kochana. - zaśmiała się podchodząc do mnie - Przepraszam, szantażują nas. - szepnęła mi na ucho
Wtedy doszłam do wniosku, że mogłabym im pomóc. Pomóc odzyskać tą nadzieję. Nadzieję na to, że kiedyś się zmieni. 
- Wiesz co Randy? W każdym dniu tylko jedna chwila jest tą szczęśliwą. Ja wiem, która była moją. Ta, w której coś się dowiedziałam. - powiedziałam i odeszłam
Od tej chwili musiałam radzić sobie sama. Jednak jedna rzecz podnosiła mnie na duchu. Mój prawdziwy tata zawsze mi pomagał. Nie ważne co to było. Czy to złamane serce, czy utrata przyjaciół. On zawsze ze mną był. Do samego końca. A ja zaczęłam przywracać nadzieję w jego życiu i życiu rodzeństwa Breyk. Mimo iż mnie zranili nadal traktuję ich jak przyjaciół. Zawsze nimi będą. Po kres naszych marnych dni. Będą ze mną. Bo mam nadzieję na lepsze jutro, które kiedyś nadejdzie.

***
Opowiadanie pisane pod naciskiem przyjaciółki. (Tak Monia mówię tu o tobie) Jeśli są jakieś błędy to tylko i wyłącznie jej wina :D Jeśli będzie coś podobnego do jakiegoś filmu to po prostu czysty przypadek. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Miniaturka na przywitanie :) Miniaturka Dramione

Dramione?

Miniaturka Blinny ^^