Bez miłości

Podniosłem z podłogi czarny jak smoła zeszyt.
Otworzyłem go na przypadkowej stronie.
Był na niej rysunek.
Rysunek przedstawiał rękę.
Ale nie byle jaką rękę.
Pociętą.
Przeraziłem się trochę, ponieważ nie wiedziałem czyj to dziennik.
Otworzyłem na ostatniej stronie i zauważyłem koślawy podpis.
Mr. Poliester
Nie kojarzyłem nikogo o takim nazwisku.
Pod spodem było jeszcze napisane, że to nie jest prawdziwe nazwisko.
Zastanawiałem się, więc czyje to jest?

Gdzie położyłem ten cholerny zeszyt!?
Powinienem trzymać swoje rzeczy przy sobie.
Westchnąłem głęboko i pogodziłem się z tym, że go nie znajdę.
Były tam wszystkie moje zapiski.
Najgorsze było to, że był tam mój rysunek.
Nie chciałem by ktoś go zobaczył.
Dobrze, że nie podpisałem się moim prawdziwym nazwiskiem.
Czasami nazwisko panieńskie mamy się przydaje.
Ugh, ale to upierdliwe.
Zawsze myślałem, że jestem ten najgorszy.
I chyba zostanie tak na zawsze.
Chyba, że znajdę swoją prawdziwą miłość.

Nie mogłem dojść do kogo należy ten dziennik.
Myślałem o to przez całą noc.
Niestety nie doszedłem do niczego.
Biorę go wszędzie ze sobą.
Może kiedyś ktoś do mnie podejdzie i powie, że to jego?
Pewnie nigdy tak nie będzie.
Chciałbym już dowiedzieć się czyj ten zeszyt jest.
Na jednej stronie było tym samym pismem napisane.
Jestem ten najgorszy i tak już pozostanie.
Nie sądziłem tak o nim.
O nikim tak nie sądziłem.
I nie będę sądzić.

Przez przypadek dowiedziałem się kto ma mój zeszyt.
Czemu akurat ten idiota?
Czemu nie ktoś inny?
Zauważyłem go na którejś przerwie.
Miał w rękach mój dziennik.
Podszedłem do niego.
Spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem.
Wskazałem na rzecz w jego dłoniach.
Podał mi ją, a ja podziękowałem skinięciem głowy.
Odszedłem.
Nie chciałem być obok niego.
Przy nim poczułem, że czuję się szczęśliwy.

Pierwszy raz poczułem to dziwne uczucie.
Nie wiedziałem co ono oznacza.
Niedługo koniec szkoły.
Cieszyłem się i smuciłem.
Pierwsze, bo już będę mógł zacząć pracować.
Drugie, ponieważ nie zobaczę już tej wyróżniającej się z tłumu czerwonej czupryny.
Zaśmiałem się cicho i ułożyłem swoje włosy.
Dzisiaj już koniec tej całej udręki.
To dlaczego czułem, że nie chcę by cokolwiek się zmieniało?
Westchnąłem ciężko i odebrałem swoje świadectwo.
Wyjechałem z miasta i zostawiłem tu coś bardzo dla mnie ważnego.

Gdy wyjechał nie chciałem już istnieć.
Po długim czasie dopiero się pozbierałem.
Znalazłem dobrze płatną pracę.
Niedługo po tym zostałem szefem jednej z największych korporacji.
Niestety nie byłem szczęśliwy.
Brakowało mi czegoś.
A raczej kogoś.
Przez tyle lat go nie spotkałem.
I chcę o nim zapomnieć, bo zabrał mi coś ważnego.

MOJĄ MIŁOŚĆ*



***
Trochę coś smutniejszego...
Jako tą dwójkę możecie wyobrażać kogo chcecie.
Swoich przyjaciół, kogoś wymyślonego przez was, kogoś z gry czy swoich idoli.

Każdy niech w komentarzu napisze czy sobie wyobrażaliście to potem się spotkali czy też nie?
*mówi to ta dwójka ^^

Tak to chyba tyle....
Do usłyszenia/przeczytania!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Miniaturka na przywitanie :) Miniaturka Dramione

Dramione?

Miniaturka Blinny ^^