Szkoła dla czarowników, elfów i łowców!! Cz. 2

Obudziłam wcześnie i szybko przebrałam się w mundurek. Spakowałam książki do torby i poszłam na śniadanie. Nikogo jeszcze nie było, więc usiadłam i zjadłam w spokoju. Zauważyłam, że do sali wchodzi Carlos, Megan i Alexis. Przełknęłam ślinę i chciałam wyjść, ale mnie zatrzymali.
- Teraz ci nikt nie może pomóc Lilith. - powiedział Carlos
- Zobaczymy co da się zrobić z twoimi włosami. - powiedziała Alexis, a ja się przeraziłam
Megan wyciągnęła ze swojej torby sztylet z rubinem i obcięła mi włosy. Moje włosy były do pasa, a teraz mam do ramion.
- Masz za to co zrobiłaś! - wykrzyknęli na odchodne
Usiadłam na podłodze, a łzy leciały mi po policzkach. Obcięli mi włosy. To nie może być prawda. Wstałam i poszłam na eliksiry. Byłam zdruzgotana i cieszyłam się, że jeszcze nikogo nie ma. Na dźwięk gongu przestraszyłam się. Po chwili przyszedł Leon z Doranboltem i weszliśmy do klasy.
- Lil co ci się stało z włosami? - zapytał się mnie
- Alexis, Megan i Carlos w jadalni gdy nikogo nie było obcięli mi włosy sztyletem. - powiedziałam cicho
Spojrzał na mnie zdziwiony, ale przytulił pocieszająco.
- Doran możemy iść? Muszę coś zrobić z Lilith. - powiedział do nauczyciela
Ten kiwnął głową i wytłumaczył nam, który temat będzie omawiał. Po jego instrukcjach poszliśmy do mojego pokoju.
- Trzeba jakoś ci przywrócić dawną długość włosów. - powiedział do mnie
- Ciekawe jak! - wykrzyknęłam
- Musimy iść do jedynego elfa, który się z nami przyjaźni. - powiedział
- Vivian ma mi pomóc!?
Pokiwał głową, złapał mnie za rękę i teleportował przed szkołę dla elfów. Weszliśmy do niej i pobiegliśmy do pokoju Vivian. Ona siedziała na łóżku i płakała nad listem, który trzymała. Podeszłam do niej i przytuliłam dla pocieszenia.
- Umarł. Mój ojciec nie żyje! - wykrzyknęła przez płacz
Pocieszałam ją przez dłuższy czas, a gdy się uspokoiła ogarnęła się.
- Lil, a tak właściwie to co ci się stało w włosy? - zapytała się
- Alex, Meg i Carl gdy nikogo w jadalni sztyletem obcięli mi włosy. Leo powiedział, że możesz mi pomóc przywrócić dawną długość. - powiedziałam
Pokiwała głową  i zaczęła wyciągać z szafki eliksiry. Jeden kazała mi wypić, a drugim wysmarowała mi włosy.
- Za trzy godziny powinny mieć dawną długość. - powiedziała
Porozmawialiśmy jeszcze z nią chwilkę i teleportowaliśmy się do szkoły. Tam w wejściu spotkaliśmy rodziców Leona.
- Gdzieś ty był? - zapytała się go królowa
- Byłem z Lilith u Vivian, żeby jej przywróciła dawną długość włosów. - powiedział spokojnie
- Liliś kto ci je obciął!? Nie uwierzę, że sama to zrobiłaś!- wykrzyknęła przerażona
- Ciociu uspokój się, proszę. Alexis, Megan i Carlos. - powiedziałam
- Alexis Bender? Megan Forest? Carlos Modest? - zapytał się wzburzony król
- Tak tato oni. - powiedział Leon
- Idźcie już do pokoju. My musimy z kimś jeszcze porozmawiać. - powiedziała ciocia
My pokiwaliśmy głowami i poszliśmy do naszego pokoju. Dyrektorzy zarządzili, że ja i Leo mamy mieć pokój razem z różnych przyczyn.
- Idę się przebrać. - zakomunikowałam i wzięłam ciuchy z szafy
W łazience umyłam się i ubrałam, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Wyszłam z łazienki i wzięłam jedną z moich ulubionych książek, która została napisana przez czarownicę.
- Co czytasz? - zapytał się mnie Leon, który usiadł obok mnie na moim łóżku
- Bardzo romantyczną książkę, która na pewno ci się nie spodoba. - powiedziałam
- Czyli jaką?
- Niebo jest wszędzie. - odpowiedziałam
Pokiwał głową i zaczął sprzątać. Do naszego pokoju weszła Flawia i lekko się zakłopotała gdy zobaczyła Leona.
- Lil idziesz na obiad? - zapytała się mnie
- Jasne.
Leo powiedział, że zaraz do nas dołączy tylko napisze list do rodziców. Przed salą spotkałyśmy troje młodych ludzi.
- I co jesteś z siebie zadowolona suko!? - krzyknął na mnie Carlos
- Włosy ci nie odrosną! - krzyknęła Megan
- I tylko my będziemy dziewczynami w długich włosach! - krzyknęła Alexis
- Tak jestem z siebie zadowolona. Megan nie bój się odrosną. Nie będziecie. - powiedziałam spokojnie i pociągnęłam Flawię na nasze miejsca
Zjadłyśmy obiad gdy poczułam jak ktoś łapie mnie za parę kosmyków włosów. Odwróciłam się i zobaczyłam zdenerwowanego Armina.
- Kto ci to zrobił? - zapytał się zdenerwowany
- Alexis, Megan i... - nie chciałam kończyć
- I kto? - niecierpliwił się
- Carlos. - powiedziałam cicho
- Zabije gnoja. - powiedział wściekle i poszedł w jego stronę
Krzyczałam na niego aby się zatrzymał, ale on mnie nie słuchał. Krzyczał na Carlosa, a on się do niego śmiał. Arminowi widocznie puściły nerwy, bo walnął go i odszedł. Nie wytrzymałam i wybiegłam z jadalni. Pobiegłam do biblioteki i usiadłam w jak najbardziej oddalonym kącie. Siedziałam tam do nocy, bo jak wychodziłam to wszędzie było już ciemno. Do pokoju szłam wolno i cieszyłam się, że nikogo nie spotkałam. W pokoju Leo już spał, więc cicho się przebrałam i poszłam spać.
Rano obudziłam się dosyć późno. Leo siedział na fotelu w normalnych ciuchach i o czymś myślał.
- Wreszcie się obudziłaś. Dzisiaj ty, ja i Armin nie mamy lekcji, bo jedziemy do królestwa. - powiedział
-Aha. Ile mam czasu aby się przyszykować? - zapytałam się go zaspanym głosem
- Około godzinę. - odpowiedział
Wstałam i wzięłam z szafy jedną z sukienek. W łazience ubrałam się i uczesałam. Wyszłam z łazienki i usiadłam na łóżku. Po piętnastu minutach przyszedł Armin i powiedział, że przed wejściem do szkoły czeka na nas trójka strażników. Poszliśmy i każdy w drodze na dziedziniec myślał o innej rzeczy. Strażnicy zabrali nas do królestwa. W wejściu czekała na nas królowa.
- Leon muszę ci coś powiedzieć. - powiedziała zdenerwowana
- Mamo o co chodzi? - zapytał się jej
- Twój ojciec nie żyje. - powiedziała i się rozpłakała
Przytuliłam ją i pozwoliłam by ciocia wypłakała się w moje ramię. Gdy się uspokoiła powiedziała nam inne ważne rzeczy i kazała nam iść do komnat. W komnacie poszłam się przebrać. W łazience umyłam się i ubrałam. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam, że czeka na mnie Vivian.
- Vivi! Jak ja cię dawno nie widziałam! - krzyknęłam do niej i chciałam ją przytulić, ale ona się ode mnie odsunęła
- Nie mów do mnie Vivi, Viviś, Viv czy jeszcze innymi zdrobnieniami! Moje pełne imię to Vivian i tak masz się do mnie zwracać, a najlepiej księżniczko Vivian! - rozkazała mi
- Więc po co tu przyszłaś Vivian? - zapytałam się niepewnie
- Królowa nas wzywa na posiłek. - powiedziała i wyszła
Westchnęłam i poszłam za nią. W jadalni ciocia pokazała mi gdzie mam usiąść. Zjadłam w spokoju obiad i powiedziałam, że idę do biblioteki. W bibliotece wzięłam starą księgę gdzie były zapisane zaklęcia, których nie uczono nas w szkole. Siedziałam dosyć długo, ale gdy zgłodniałam poszłam do jadalni gdzie akurat trwała kolacja.
- Smacznego wszystkim. - powiedziałam uprzejmie i usiadłam na miejscu
Nałożyłam sobie sałatkę z kurczakiem i w spokoju zjadłam.
- Lilith znalazłaś coś dla siebie w bibliotece? - zapytała się mnie ciocia
- Jedna księga z zaklęciami mnie zafascynowała. - odpowiedziałam uprzejmie
Ciocia pokiwała głową i powiedziała, że jak chcemy możemy już iść.
- Ciociu mogę tą księgę wziąć do pokoju? - zapytałam się jej
- Oczywiście skarbie. Ach! Zapomniałabym wam powiedzieć! Jutro przyjeżdżają wasze matki! - zwróciła się do mnie, Armina i Vivian
Pokiwaliśmy głowami i poszliśmy. Ja wstąpiłam szybko do biblioteki i wzięłam księgę. W pokoju ubrałam się w piżamę i poszłam spać.
Rano obudziłam się bardzo wcześnie. Wzięłam jedną z sukienek i poszłam się w nią ubrać. W podobnej przyjechałam. Wyszłam z pokoju i poszłam do jadalni. Tam był początek śniadania, więc szybko usiadłam i zjadłam swój posiłek. Ciocia była bardzo pięknie ubrana. Jak na królową przystało. Po śniadaniu poszliśmy wszyscy do ogrodu poczekać aż przyjadą nasze matki. Vivian siedziała na ławce i rozmawiała z ciocią. Popatrzałam na jej cały strój i zrozumiałam, że to nie jest nasza Viv. Po godzinie czekania wreszcie przyjechały. Zerwałam się z ziemi i pobiegłam do mamy.
- Mamo! Jak ja cię dawno nie widziałam! - krzyknęła przytulając ją
- Ja ciebie też Liliś! Armin chodź tu do nas! - zaśmiała się
Moja mama była łowczynią, Vivian elfem, a Leona czarownicą. Nikt nie wiedział czemu moja mama i Leona są z dwóch różnych ras skoro nasi dziadkowie byli czarownikami. Oczywiście królowa elfów nie mogła ubrać mniej elficką suknię. Mama była ubrana w krótką sukienkę i w baleriny.  Podeszła do swojej siostry i ją przytuliła.
- Siostrzyczko musisz częściej przyjeżdżać! Bez ciebie ten pałac jest taki pusty! - zawołała ciocia
- Gdybym miała kiedy. - westchnęła mama
- Może wejdziemy do środka? - zapytała się oburzona królowa elfów
Pokiwaliśmy głowami i poszliśmy. Armin rozmawiał z Leonem, a ja szłam i myślałam o wszystkim. W jadalni zasiedliśmy do obiadu. Niektórzy rozmawiali, ale ja i Vivian siedziałyśmy cicho. Podziękowałam za posiłek i poszłam do komnaty. Tam usiadłam i studiowałam księgę zaklęć. Po pięciu godzinach do mojego pokoju wszedł Armin.
- Wiem kto zabił ojca Vivian i ojca Leona. - powiedział poważnie
- Kto? Nie bój się nikomu nie powiem, bo i tak nie mam komu. - powiedziałam smutno
- Elfa zabił Dustin, a naszego wujka jego matka. - powiedział niepewnie
- Co!? Czyli to są łowcy elfów! - wykrzyknęłam
- No widzisz. Szybko się domyśliłaś. - poklepał mnie po głowie
Przytuliłam go, a łzy zaczęły mi lecieć po twarzy.
- Siostra dlaczego płaczesz? - zapytał się
- Właśnie sobie uświadomiłam, że jedynymi osobami, które są przy mnie to ty, Leon, mama, ciocia i Valentino. - powiedziałam pociągając nosem
Zaśmiał się i czule mnie przytulił, gdy się uspokoiłam wziął mnie na spacer po zamkowych błoniach. Rozmawialiśmy o wielu sprawach.
- Armin zaczekaj! - usłyszeliśmy za sobą
- Dustin nie powinieneś tu być. - powiedział Armin
- Musiałem przyjść. - odpowiedział
Nagle usłyszeliśmy za sobą szelest.
- Widać, że ktoś tu sobie robi pogaduszki z łowcą elfów? - zapytała się nas Vivian
- Uciekajcie ja się nią zajmę. - powiedziałam
Armin spojrzał na mnie smutno, ale pociągnął Dustina i pobiegł z nim do zamku.
- Chcesz sama ze mną walczyć!? - krzyknęła i zaśmiała się złowieszczo
Uśmiechnęłam się chytrze.
- Clamávero ad extirpandam virtutem mundum deorum damnatis! - wyrzyknęłam zaklęcie
Trafiło w Vivian i padła na ziemię. Podbiegłam do niej i klęknęłam obok niej. Położyłam jej głowę na moje kolana i głaskałam jej włosy. Obudziła się i spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Ładnie wyglądasz Lilith. - powiedziała cicho
- Dziękuję Vivian. - powiedziałam
- Dlaczego tak oficjalnie? Zawsze byłam dla ciebie Vivi, Viviś albo Viv. - zaśmiała się
Uśmiechnęłam się i ją przytuliłam. Wstałyśmy z ziemi i poszłyśmy do zamku.
- Muszę się z powrotem przenieść do waszej szkoły. W elfickiej dyrektor rzuca jakieś czary na uczniów. Na początku na mnie nie rzucał, ale jak się dowiedział, że ty i Leon mnie odwiedziliście rzucił jedno i to bardzo potężne. - powiedziała, gdy wchodziłyśmy do mojej komnaty
W niej siedzieli chłopacy. Armin siedział przybity, Dustin siedział i nad czymś myślał, a Leon chodził po pokoju.
- Co wam jest? - zapytałam się
- Jedna z najbardziej groźnych czarownic powróciła. - powiedział cicho Dustin
Vivian usiadła na moim łóżku i się załamała.
- Nie to niemożliwe. Moja prababka ją uwięziła. Miała się nigdy nie uwolnić. - mówiła po cichu
Przytuliłam ją, a ona zaczęła płakać. Pocieszałam ją i pomyślałam o księgach, które są w bibliotece.
- Wiem gdzie możemy znaleźć coś co nam pomoże ją pokonać! - krzyknęłam
- Jej nie da się pokonać. - powiedział mój braciszek
- Da się. Chodźcie do biblioteki. - powiedziałam i zaczęłam iść w stronę pomieszczenia
Tam zaczęliśmy przeglądać różne księgi i znaleźliśmy 9 zaklęć, które mogą nam się przydać.
- Mamy 10 zaklęć. - powiedziałam
- Ale tu mamy 9. - odpowiedział Leo
- Każdy uczy się po dwa zaklęcia. Ja już jedno umiem, więc uczę się jednego. Wybierzmy, które będziemy się uczyć. - powiedziałam
Każdy wybrał sobie zaklęcia i poszedł do swoich komnat. Przebrałam się piżamę i poszłam spać.
Rano obudziłam się wcześnie i postanowiłam, że się ubiorę i pójdę obudzić resztę. Jak postanowiłam tak zrobiłam.  Weszłam do pokoju Vivian i ją obudziłam.
- Lilith podasz mi moją ulubioną sukienkę !? - krzyknęła do mnie z łazienki
Wzięłam sukienkę i podałam jej. Wyszła z łazienki ubrana w sukienkę.
- Idziemy już na śniadanie? - zapytała się
- Jasne. - powiedziałam z uśmiechem
Przed jadalnią spotkaliśmy chłopaków i naszą ciocię.
- Witajcie dziewczyny. Ładnie wyglądacie. - powiedziała do nas z uśmiechem
- Dzięki. Wchodzimy już? - odpowiedziałam
- Jeszcze nie. Nasza mama z mamą Viv się kłóci. - powiedział znudzony Armin
Zaśmiałam się i weszłam do jadalni. Moja mama leżała na podłodze i ledwo co oddychała.
- Mamo! - krzyknęłam podbiegając do niej
- Nic mi nie będzie skabie. - powiedziała słabym głosem i pogłaskała mój policzek
- Wiem. - szepnęłam i wyciągnęłam przed siebie ręce. - Demon mea domus meae vis vivere in aeternum. - wyszeptałam zaklęcie
Przede mną pojawił się demon i użył swojego zaklęcia. Moja mama zemdlała, a mama Vivian się śmiała.
- Nikt mnie nie pokona! Nawet wy głupie dzieciaki! - krzyknęła i zniknęła
Zacisnęłam ręce w pięści i poprosiłam strażnika, aby zabrał mamę do skrzydła szpitalnego.
- Pokonamy ją. Nigdy się nie poddam. - powiedziałam z zaciśniętymi zębami
- Moja mama oszalała. - zaśmiała się Vivian
Pokręciłam przecząco głową i wyjaśniłam reszcie całą sprawę. Byli bardzo zszokowani.
- Wracajcie lepiej do szkoły. Tu nie jest bezpiecznie. - powiedziała ciocia
My pokiwaliśmy głowami, pożegnaliśmy się z nią i teleportowaliśmy do szkoły. Poszliśmy do mojego pokoju u powiększyliśmy tu wszystko aby zmieściły się w nim 5 osób. Vivian przebrała się i poszliśmy na obiad. Weszliśmy do jadalni i każdy dziwnie na nas patrzał. Nie przejęliśmy się nimi zbytnio, więc usiedliśmy na swoich miejscach i spokojnie zjedliśmy obiad. Na podest weszła dyrektorka aby coś ogłosić.
- Pewnie już każdy słyszał, że najpotężniejsza czarownica powróciła, więc postanowiliśmy, że po kolacji będzie już cisza nocna! Proszę aby jeszcze na chwilę zostali:
Armin, Lilith,Leon,Dustin i Vivian! - krzyknęła i zeszła
Gdy już wszyscy wyszli podeszliśmy do nauczycieli.
- Wiemy co się wydarzyło w pałacu królowej Isabelli, więc postanowiłam razem z gronem pedagogicznym, że to wasza piątka musi pokonać czarownicę. - zarządziła dyrektorka
- Ale ona nie jest tylko czarownicą. - wtrącił Dustin - Moja mama ją przez trochę śledziła i dowiedziała się, że jest także elfem i łowcą. - ciągnął
- Jak to? - zapytał się Leo
- Nie wiem. Vivian ten list, że twój ojciec nie żyje to niestety prawda, ale słyszałem pogłoski, że Christin uwięziła twoją matkę. - powiedział jeszcze Dustin
Myślałam o tym co przed chwilą powiedział. Mama Vivian jest uwięziona, moja mama jest w szpitalu, mama Leona jest narażona na niebezpieczeństwo, a mama Dustina wie więcej niż my.
- Lilith ty jako jedyna nauczyłaś się dwóch zaklęć, które sobie wybrałaś. I jeszcze na dodatek i użyłaś! Więc oni będą się uczyć, a ty będziesz szukać informacji o magii Christin. - zarządził Doranbolt
Pokiwaliśmy głowami i poszliśmy do pokoju. Tam przebraliśmy się i poszliśmy spać.
Rano obudziłam się wcześniej niż inni, więc po cichu się przebrałam i poszłam na śniadanie.  Nałożyłam na talerz 10 tostów i z powrotem poszłam do pokoju. Tam wszyscy się spieszyli na śniadanie.
- Nie musicie się spieszyć przyniosłam nam jedzonko. - powiedziałam
Oni spojrzeli na mnie w wybawieniem i wzięli po dwa tosty. Zjedliśmy w spokoju i poszliśmy na lekcję.
- Viv siedzisz ze mną jak kiedyś? - zapytałam się jej
- Zawsze i wszędzie! - zaśmiała się
Uśmiechnęłam się szczerze i usiadłam pod ścianą, a obok mnie Vivian i Leon. Czekaliśmy aż przyjdzie dyrektorka.
- Czemu wy nie macie mundurków!? Każdy je musi nosić! - krzyknęła Megan
- Nie interesuj się. - warknęłam
Przyszła dyrektorka i wpuściła nas do klasy. Mieliśmy się dobrać po trzy osoby, więc to było oczywiste, że ja, Leo i Viv byliśmy razem.
- Ćwiczycie zaklęcia, którymi możecie rozkazywać. Jedna osoba rzuca na dugą, a trzecia próbuje je przełamać. Zaczynajcie! - krzyknęła profesorka
Umówiliśmy się, że ja rzucam na Leona, a Vivian je przełamie. Robiliśmy to przez całą lekcję. Po dzwonku poszliśmy na następną lekcję.
Po wszystkich lekcjach poszliśmy na obiad. Przed salą doszli do nas Armin i Dustin.
- Co tam mieliście na lekcjach? - zapytałam się i nie usłyszałam odpowiedzi, bo Vivian mnie pociągnęła za wielki posąg gargulca
- Lil on tu jest. - szepnęła
- Kto?
- No Kaspian. - powiedziała, a ja spojrzałam na mojego brata, który z nim rozmawiał
Pociągnęłam Vivian za sobą i przywitałam się z nowo przybyłym
- Kaspian jestem. - przywitał się z uśmiechem
- Lilith. Co cię sprowadza do naszej szkoły?
- Pewna piękna dziewczyna, w której się zakochałem. - powiedział rozmażony
- Li chodźmy już. - powiedziała cicho Vivian
Pożegnałam się z chłopakami i poszłam z Viv do pokoju.
- Czemu z nim nie pogadasz?
- Bo się boję. Moja mama mnie zabije jak się dowie w kim jestem zakochana! - krzyknęła
- Viv mam pytanie.
- Wal.
- Kto zdecydował o twoim i Leona ślubie? - zapytałam się jej
- Nasi ojcowie. Tylko mi nie mów, że nasze matki nie chcą tego ślubu! - odpowiedziała
Wzruszyłam ramionami i położyłam się na łóżko Dustina. Właśnie teraz gdy mamy najtrudniejszy okre uświadomiłam sobie, że go kocham.
- Vivian, wiesz co? Uświadomiłam sobie, że kocham Dustina. - powiedziałam do niej
- Serio? Tak myślałam. Już rok temu między wami coś było. - westchnęła
Podeszła do mnie i przytuliła. Oby dwie byłyśmy nieszczęśliwie zakochane.
* Trzy miesiące później*
Biegłam do ciała Dustina i próbowałam go uratować, a Christin stała i się śmiała. Wstałam i ułożyłam z rąk pewien znak.
- Clamávero ad extirpandam virtutem mundum deorum damnatis! - wykrzyknęłam i wycelowałam w Christinę
Ona padła martwa i jej ciało się rozpadło w proch. Zaczęłam upadać na ziemię i ostatnie co zobaczyłam to jak Vivian do mnie podbiega. Zemdlałam.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejo!! Postanowiłam, że to opowiadanie będzie miało aż 3 części!!


Pozdro Saki-chan

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Miniaturka na przywitanie :) Miniaturka Dramione

Dramione?

Miniaturka Blinny ^^